Heeei!
Witam Was na moim blogu pt."Kida". Myślę, że nazwa jest dosyć łatwa do zapamiętania. Jest inspirowana (a to dosyć śmieszne) moją odwieczną niechęcią do księżniczek i lalek Barbie. I tak, jestem dziewczyną. Ale jak byłam mała to raczej mało zachowywałam się jak dziewczynka z krwi i kości. Wolałam raczej łazić po drzewach, udawać Indian, biegać po polach, albo na boska po podwórku, hodować króliki i małe kaczuszki, skakać po kałużach, lepić zamki z błota w piaskownicy i robić różne inne rzeczy, których dobrze wychowanej dziewczynce nie wypada. Więc (pozdrawiamy panią z polskiego, która by mnie za to zabiła, ale ja po prostu uwielbiam tak zaczynać zdanie i tyle!) nie rajcowały mnie raczej Kopciuszek, Królewna Śnieżka, albo inne takie, natomiast kiedy oglądnęłam (nie wiem ile ja tam lat miałam) Atlantydę, to się zakochałam w tej bajce. Uwielbiałam Kidę, za to że potrafi się wspinać po skałach w dłuuugaśnej kiecce maxi, że jest otwarta na świat, ludzi i za to, że robiła co uważała za słuszne, nie przejmując się opinią innych. Kiedy ostatnio miałam zlot kuzynostwa (hahaha- pięknie to ujęłam "zlot") , oglądnęłam z nimi Atlantydę i jakoś tak wpadłam na pomysł, żeby założyć w końcu jakiegoś porządnego bloga. I tak oto (ale nie do końca) wpadłam na pomysł nazwy tego bloga. Nie do końca, bo przede wszystkim przekonało mnie to że skrót Kida, przypomina moje imię i dzięki temu nie będę musiała go używać, a będę mogła czuć się z tym pseudonimem swobodnie. Ufff!
O jejku, ale się zgadałam. Muszę przestać...
to, żeby już Was nie męczyć paplaniem i paplaniem, dodam tylko piosenkę :)
("In my veins" Andrew Belle)